art
11/2024

Iwona Demko Jestem mną, tobą, nią

Galeria BWA Krosno / ul. Portiusa 4 / Krosno
wystawa Jestem mną, tobą, nią / Iwona Demko / 17.10-16.11.2024

wernisaż 17.10.2024 godz. 18.00

 

kuratorka: Magdalena Ujma

Iwona Demko jest rzeźbiarką, profesorą w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, kuratorką wystaw sztuki współczesnej, badaczką w nurcie feministycznej herstorii sztuki, popularyzatorką wiedzy o niesłusznie zapomnianych artystkach.  

Tworzy rzeźby i inne obiekty przestrzenne, wykorzystuje fotografię i kolaż, film, aplikacje z tkanin, hafty, jedzenie i wiele innych materiałów. Wspólnym mianownikiem jej prac jest związek ze sferą przypisywaną kobietom, z domem i prywatnością. Jej znakiem firmowym jest kolor różowy, który artystka nosi na sobie, we własnych strojach, jak i stosuje w działalności zawodowej. Róż uważany jest za kolor niepoważny, dziecinny i dziewczęcy. Artystka go „odczarowuje” i dodaje mu powagi. W różowych gronostajach wcielała się na przykład w rolę Rektory ASP. Zasadniczą rolę gra dla niej kontakt z odbiorcami, docieranie do publiczności. Wszystkie jej działania, niezależnie od tego czy jest to tropienie śladów kultu matriarchalnego, czy poszukiwania pierwszych studentek Akademii Sztuk Pięknych, czy trudny problem handlu kobietami, cechuje otwartość na rozmowę, przystępność.

 

Wystawa jest podsumowaniem jej twórczości. Odbywa się w 30-lecie ukończenia przez nią nauki w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Krośnie. Artystka powraca w miejsce swoich początków. To w tym czasie zetknęła się z fascynującą ją po dziś dzień postacią rzeźbiarki Camille Claudel. Dzięki niej postanowiła studiować rzeźbę. Cała późniejsza działalność Demko wyrasta z tego spotkania. To dzięki Claudel Iwona Demko nie zgadza się na marginalizowanie roli i miejsca artystek w kulturze.

Czas, jaki spędziła w krośnieńskim liceum, zapoczątkował proces, w efekcie którego stała się feministyczną artystką i aktywistką. Dał jej motywację i siłę do działania, a także doświadczenie, które sprawiło, że uświadomiła sobie najważniejsze dla siebie wartości. To solidarność, empatia i siostrzeństwo. I to one właśnie wyrażają się w tytule wystawy „Jestem mną, tobą, nią”.

 

 

Na świeczniku

Żyrandol kobiet, które jako pierwsze studiowały w ASP w Krakowie / obiekt, 200×205×205 cm, 2024 /portrety olejne, gąbka, owata (watolina), polar, atłas, sztuczne kamienie, sztuczne perły, rura PEX, światła LED na druciku, włosy anielskie, cekiny, tiul, sztuczne futro, nail art

Żyrandol jest hołdem złożonym wszystkim pierwszym studentkom Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W moich badaniach archiwalnych odnalazłam 21 nazwisk. Lista ta z pewnością nie jest pełna, gdyż niektóre z nich studiowały przed oficjalnym dopuszczeniem kobiet na akademię, stąd nie zostały odnotowane w uczelnianych archiwach. W żyrandolu znalazło się dziesięć z nich. Są to namalowane przeze mnie na podstawie konkretnych archiwalnych zdjęć portrety, do których udało mi się dotrzeć. To wizerunki protagonistek, które przecierały szlak kolejnym kobietom-artystkom. Jedną z tych, która czerpała z ich odwagi by studiować w uczelni artystycznej, jestem ja – absolwentka, a obecnie profesora krakowskiej uczelni.

W mojej pracy „bycie na świeczniku” to bycie w centrum uwagi, bycie obiektem zainteresowania.

Na portretach znajdują się: Zofia Baltarowicz-Dzielińska, Izabela Polakiewicz, Olga Niewska, Zofia Rudzka, Helena Loria, Natalia Milan, Maria Gutkowska-Rychlewska, Halina Miączyńska, Izabella Koziebrodzka i Janina Reichert-Toth.

Z cyklu Jestem Mną, Tobą, Nią
fotografie 2021-2024

Tożsamość współczesnych artystek powstaje na wzorach tych, które tworzyły przed nimi. Trudno jednak jest ją zbudować, jeśli w historii sztuki nie było artystek- kobiet. W takiej sytuacji często korzystamy z modeli męskich, przyjmując je jako własne, odcinając się od tego, co jest określane jako kobiece. To odcięcie wpływa na nasze wybory środków wyrazu i tematów. Socjalizacja ze względu na płeć wymaga byśmy poszukiwały takich wzorów i je tworzyły.

 

Anna Bilińska-Bohdanowiczowa, Autoportret z paletą, 1887 / Iwona Demko, Autoportret z maszyną do szycia i laptopem, 2021

Anna Bilińska-Bohdanowiczowa urodziła się w czasach, kiedy kobiety nie miały dostępu do edukacji artystycznej. Chcąc się kształcić musiały wyjeżdżać za granicę, aby tam uczyć się w prywatnych szkołach dla nich przeznaczonych. Była pierwszą polską artystką, która na miejsce studiów wybrała Paryż zamiast Monachium. Marzyła o tym, aby po powrocie założyć w Warszawie szkołę dla kobiet. Niestety przedwczesna śmierć uniemożliwiła jej realizację tych planów.

Autoportret z paletą z 1887 roku został wystawiony na paryskim Salonie i otrzymał złoty medal. Na tle przedstawień z tamtego czasu wyróżniał się brakiem idealizacji. Bilińska pokazała się w stroju roboczym – w brudnym od farb fartuchu. Nie upiększyła twarzy, nie uczesała włosów. Nacisk położyła nie na wygląd, lecz na przedstawienie siebie przy pracy. Krytycy odczytali te zabiegi jako wyraz szczerości i profesjonalizmu, dostrzegając w jej sposobie malowania „męską siłę pędzla”. Być może gdyby przedstawiła się jako piękna, nie doceniono by jej umiejętności malarskich.

Artystka wysłała obraz na Wystawę Sztuki Polskiej w Krakowie, a stamtąd do warszawskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Zdobyła na nich kolejne nagrody. Autoportret zapewnił jej sławę i zamówienia.

 

Elisabetta Sirani, Autoportret, ok. 1660 / Iwona Demko, Autoportret z maszyną do szycia i nożyczkami, 2024

Elisabetta Sirani była malarka i rysowniczką. Urodziła się w 1638 w Bolonii. Mogła zostać malarką, bo jej ojciec Giovanni Andrea Sirani (1610-1670) był malarzem i handlarzem dzieł sztuki. Uczyła się w jego warsztacie. Była jego asystentką, chociaż szybko okazało się, że ma większy od niego talent. Samodzielność uzyskała w wieku 17 lat, kiedy ojciec zachorował i musiała go zastąpić, by zarabiać na rodzinę. Prowadziła również pracownię malarską dla kobiet, co było pomysłem wyjątkowym w tamtych czasach. Jej patronem był książę Cosimo III de' Medici. W 1660 roku została przyjęta do Akademii Świętego Łukasza w Rzymie. Swój podpis umieszczała w pracach na guzikach, dekoltach lub koronkach. W ciągu krótkiego życia (żyła tylko 27 lat) wykonała ok. 190 prac. Gdy zmarła w 1665 roku, Bolonia zorganizowała publiczny pogrzeb na jej cześć. Jej siostry Anna Maria i Barbara również zajmowały się malarstwem. 

 

Jeanne Hébuterne, Autoportret, 1916 / Iwona Demko, Autoportret, 2022

Jeanne Hébuterne była partnerką Amedeo Modiglianiego. Kiedy poznała malarza, od dwóch lat studiowała sztukę w École des Arts Décoratifs oraz Académie Colarossi w Paryżu. Miała 19 lat, a Modigliani 33. Z ich związku urodziła się córka.
Valerie Didier Hess z domu aukcyjnego Christie’s powiedziała o niej: „Z tego, co wiem na świecie jest tylko około dwudziestu pięciu obrazów Hébuterne (…). Umarła tak młodo, że nie zdążyła wyrobić sobie malarskiej reputacji”. Poza obrazami olejnymi zostawiła po sobie rysunki, akwarele i gwasze. Nigdy nie doczekała się własnej wystawy. Nie miała nikogo, kto wspierałby jej artystyczne aspiracje, pomógł jej wypromować się i sprzedawać prace.
Dwie doby po śmierci Modiglianiego wyskoczyła z okna, z piątego piętra domu swoich rodziców. Miała 21 lat i była w 8. miesiącu ciąży z drugim dzieckiem słynnego malarza. Po tragicznej śmierci spadkobiercy trzymali jej dorobek w ukryciu przez długie lata. Dopiero w 2000 roku, za sprawą jej wnuczki oraz historyka sztuki Christiana Parisota, obrazy Hébuterne zostały po raz pierwszy zaprezentowane na wystawie w Wenecji. Coraz częściej mówi się o niej nie tylko jako partnerce Modiglianiego, lecz również malarce, której przedwczesna śmierć nie pozwoliła pokazać pełni możliwości.

 

Mon cher Paul
haft ręczny włosami na bawełnie, tkanina bawełniana i lniana, włosy, 63×63×3,5 cm, 2022-2023

Oryginał listu znajduje się w Bibliotece Narodowej Francji w Paryżu

Camille Claudel do brata Paula Claudel z zakładu psychiatrycznego Montfavet, 3 marca 1927:
(…) jakież byłoby to szczęście, gdybym mogła powrócić do Villeneuve! Tego pięknego Villeneuve, które nie znajduje nic sobie podobnego na ziemi! To już 14 lat, gdy miałam tę nieprzyjemną niespodziankę, ujrzeć wchodzących do mojego atelier dwóch zbirów, uzbrojonych we wszystko, co możliwe, w kaskach na głowie, w buciorach, grożących wszystkim. Smutna niespodzianka jak dla artystki: zamiast nagrody, oto co mi się przydarzyło! To właśnie mnie zdarzają się takie rzeczy, gdyż zawsze żyłam w bucie i złości. Mój Boże, co wycierpiałam od tego czasu! I żadnej nadziei, by to się skończyło.

Mon cher Paul II
haft ręczny włosami na bawełnie, tkanina bawełniana i lniana, włosy, 63×63×3,5 cm, 2024
Oryginał listu znajduje się w Bibliotece Narodowej Francji w Paryżu.
List Camille Claudel do brata Paula Claudel z zakładu psychiatrycznego Montfavet, 3 marca 1927:

Zawsze gdy piszę do mamy, by mnie zabrała do Villeneuve, odpowiada mi się, że dom jest w rozsypce. To lepiej z każdego punktu widzenia. Jednakże spieszy mi się opuścić to miejsce. Im dłużej, tym bardziej to ciężkie. Cały czas przybywają nowi mieszkańcy, jesteśmy jeden na drugim, szaleni, jak to mówią w Villeneuve, jest tak, jakby wszyscy wariowali. Nie wiem, czy masz zamiar mnie tu zostawić, ale to dla mnie bardzo okrutne!

 

Kochany Kaziku! Proszę Cię z całego serca
haft ręczny włosami na bawełnie, tkanina bawełniana i lniana, włosy, 63×63×3,5 cm, 2021
Oryginał listu znajduje się w Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
List Heli Kozłowskiej-Dąbrowskiej do brata Kazimierza Kozłowskiego z zakładu psychiatrycznego w Krakowie, 1935:

 

Kochany Kaziku! Niedziela
Proszę Cię z całego serca, przyjedź do Krakowa i ratuj mnie. Zosia z Włodkiem wpakowali mnie do domu dla umysłowo chorych w Jugowicach pod Krakowem koło Borku Fałęckiego. Weź taksówkę wprost z dworca i przyjedź po mnie, żądając wydania mnie, z tem że bierzesz mnie do siebie. Proszę weź pieniądze na opłacenie mojego kilkudniowego pobytu tutaj gdyż nie chcę żeby wojskowość zwracała, bo by Frankowi to w opinii zaszkodziło. Przyjedź proszę Cię zaraz i wprost do mnie jeżeli choć troszkę masz dla mnie uczucia. Hela

 

Muszę powiedzieć
haft ręczny włosami na bawełnie, tkanina bawełniana i lniana, włosy, 63×63×3,5  cm, 2023
Oryginał listu znajduje się w Kolekcji Prinzhorna w Heidelbergu.
List Elfriede Lohse-Wächtler do rodziców z zakładu psychiatrycznego w Heidelbergu, IX/X, 1932:

Muszę powiedzieć, że już teraz nie mogę tego wytrzymać z tęsknoty za domem, albo, jak od dawna już wiecie, moim największym marzeniem jest pójść dalej na południe. I to musi się koniecznie zrealizować. Bardzo chciałabym mieć trochę mąki chlebowej lub oleju z johannesbrotem. A może mogłabyś przesłać mi coś domowego wypieku? Ale nie! Nie ma potrzeby! Nadszedł już najwyższy czas, aby znaleźć drogi, które wydostaną mnie z tej egzystencji, ponieważ jest to już nie do wytrzymania. Mając nadzieję, że otrzymam szybko odpowiedź i wiadomość w tej sprawie, serdecznie Was pozdrawiam, 

Frieda

Moja praca na mnie czeka, więc proszę. Poza tym, teraz potrzebuję czegoś naprawdę ciepłego na stopy, ale to możemy chyba załatwić już w Niemczech.

 

 

Żyrandol jest hołdem złożonym wszystkim pierwszym studentkom Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W moich badaniach archiwalnych odnalazłam 21 nazwisk. Lista ta z pewnością nie jest pełna, gdyż niektóre z nich studiowały przed oficjalnym dopuszczeniem kobiet na akademię, stąd nie zostały odnotowane w uczelnianych archiwach.

Feminatywy

W XIX wieku, kiedy w drodze emancypacji kobiety rozpoczęły pracę w zawodach dotąd im niedostępnych, pojawiło się bardzo wiele feminatywów. Jednym z nich było słowo MAGISTRA. W 1918 roku w „Kurierze Lwowskim" ukazało się ogłoszenie: Magistrę farmacji poszukuje apteka w Radziechowie. W późniejszym czasie wiele żeńskich nazw zawodów straciło na popularności, gdyż łączono je z niższym społecznym statusem kobiet. Nobilitujące było używanie formy męskiej, w związku z tym kobiety niechętnie korzystały (i ciągle korzystają) z form żeńskich.

Wszystkie żeńskie nazwy zawodów na obrazach pochodzą z przełomu XIX i XX wieku. Pojawiały się w czasach współczesnych pokoleniu pierwszych kobiet studiujących w krakowskiej ASP. Słowo „fotografini” pochodzi z autobiografii Zofii Baltarowicz-Dzielińskiej. Na jednym z obrazów wszystkie feminatywy pochodzą z modlitw.

Język nie tylko oddaje zmiany społeczne, ale również wpływa na nasze postrzeganie świata i wyobraźnię. Poprzez język patrzymy na świat, język odzwierciedla i kształtuje rzeczywistość. To, jakich słów używamy, opisując świat, wpływa na to, w jaki sposób myślimy o sobie. Profesor Mirosław Bańko mówi, że kiedy używamy form żeńskich, możemy wyrazić się bardziej precyzyjnie.

ARESZTANTKA, CZŁONKINI, OCHRONIARKA, WYWIADOWCZYNI, STRÓŻKA, BOJOWNICZKA, STRZELCZYNI
z cyklu Lekcja historii

szyta cerata, technika: femmage (czyli skrawki ceraty), 110 × 60 cm, 2023

 

OPIEKUNKA, STRAŻNICZKA, RODZICIELKA, POGROMCZYNI, SZAFARKA, ORĘDOWNICZKA, ŻYWICIELKA
z cyklu Lekcja historii

szyta cerata, technika: femmage (czyli skrawki ceraty), 110 × 60 cm, 2023

 

MAGISTRA, ZAŁOŻYCIELKA, MISTRZYNI, MEDYCZKA, FOTOGRAFINI, SYMPATYCZKA, MÓWCZYNI
z cyklu Lekcja historii

szyta cerata, technika: femmage (czyli skrawki ceraty), 110 × 60 cm, 2023

 

The fault lies not in our stars

obraz szyty, femmage (czyli skrawki ceraty), 140×160×2 cm, 2023-2024

The fault lies not in our stars, our hormones, our menstrual cycles, or our empty internal spaces, but in our institutions and our education – to fragment słynnego eseju Lindy Nochlin z 1971 roku Dlaczego nie było wielkich artystek. Fragment ten można przetłumaczyć jako: wina nie leży w naszych gwiazdach, naszych hormonach, naszych cyklach menstruacyjnych czy pustych przestrzeniach wewnętrznych, ale w naszych instytucjach i naszej edukacji. Autorka eseju odpowiada w ten sposób na pytanie zawarte w tytule książki, uzmysławia nam, że brak wielkich artystek w historii jest wynikiem systemowego działania, które staje się dla nas niewidoczne, gdyż podlegamy mu od urodzenia.

Archiwalia
Na stole oraz komodzie zostały umieszczone archiwalia mające związek z „pierwszymi” studentkami krakowskiej ASP, do których dotarłam w ramach licznych kwerend.

Są tutaj również kopie korespondencji, jaką prowadziłam z miesięcznikiem „Twój Styl” przed 30 laty. W 1992 roku ukazał się na jego łamach artykuł Rity Gołębiowskiej-Manford dotyczący Camille Claudel. Brak dostępu do informacji zmusił mnie do szukania pomocy u autorki tekstu. „Twój Styl” opublikował jeden z moich listów, w którym opisywałam okoliczności powstania pracy dyplomowej Zapomniana – Pamięci Camille Claudel, jaką zrealizowałam w liceum plastycznym w Krośnie. Był to mój debiut rzeźbiarski.

Jest również kopia z księgi wpisu Camille Claudel do szpitala psychiatrycznego Ville Evrard pod Paryżem z 1913 roku, którą dostałam w czasie spotkania w szpitalu.

Katalog z wystawy kuratorowanej przez drę Ewę Ziembińską i Alicję Gzowską w MNW Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku (2023) z moim tekstem To Camille Claudel uczyniła mnie rzeźbiarką, gdzie można znaleźć zdjęcie. Czy książki poświęcone Camille Claudel.

Światło w ciemności
obiekt, 70 × 40 × 40 cm, 2005-2024
szkło witrażowe, żarówka LED, koraliki, sztuczne cyrkonie, tasiemka pasmanteryjna, wyszyte maszynowo na płótnie nazwiska pierwszych studentek ASP w Krakowie

Wyszyte na pomalowanym na czarno płótnie nazwiska to ciąg dalszy listy kobiet, które jako pierwsze studiowały w krakowskiej ASP. Nazwiska zostały zaczerpnięte z listy studentek, które jako pierwsze kobiety ukończyły semestr 1919/1920 roku akademickiego. W niektórych przypadkach są to nazwiska panieńskie, dwie kobiety zaistniały jako artystki pod zupełnie innym imieniem i nazwiskiem (zmieniły tożsamość w czasie II wojny światowej ze względu na żydowskie pochodzenie).
Wszystkie kobiety zostały przeze mnie odnalezione w badaniach archiwalnych, które prowadzę od 2016 roku. Niektóre z nazwisk pojawiają się w Wikipedii w artykułach, których jestem autorką. Można również o nich posłuchać w cyklu audycji Ile właściwie było wielkich artystek? w Radiu Kapitał zrealizowanych od 15.10.2021 do 3.06.2022.

Nazwiska: Roma Szereszewska, Stefania Feillowa, Bala Leserówna, Janina Narzymska, Olga Plutecka, Irena Czarnota Bojarska, Zofia Marsówna, Helena Kozłowska, Janina Kopystyńska, Maria Fromowiczówna, Irena Borzęcka

Duchamp nie zmieniał pieluch / Pollock nie zmieniał pieluch
porcelana zdobiona kalką ceramiczną, ready made + interwencja autorska, 52×52×4,7 cm, 2021

Cytat pochodzi z wywiadu jakiego udzieliła artystka współczesna Mierle Laderman Ukeles w 2017 roku.

 

Tak, więc wy, którzy głośno ogłaszacie się silniejszymi, mądrzejszymi, lepiej uzdolnionymi od nas, monopolizujecie sobie jedną z najpiękniejszych szkół na świecie, gdzie nie żałuje się wam całego poparcia.porcelana zdobiona kalką ceramiczną, ready made + interwencja autorska, 52×52×4,7 cm, 2021

Cytat pochodzi z tekstu autorstwa malarki Marii Baszkircew, który ukazał się w 1881 roku na łamach gazety „Obywatelka" we Francji. Baszkircew należała do grona kobiet-artystek, które jako pierwsze zajęły się malarstwem w kategoriach profesji. Ich nauka mogła odbywać się jedynie w akademiach prywatnych, gdyż uczelnie państwowe były wtedy dla kobiet zamknięte.

 

Pytają nas z pobłażliwą ironią, ile właściwie było wielkich artystek. Eh, panowie, było ich kilka i jest to zdumiewające, biorąc pod uwagę ogromne trudności, jakie napotykają
porcelana zdobiona kalką ceramiczną, ready made + interwencja autorska, wys. 6,5 cm śr. 19,5 cm, 2021

Cytat pochodzi z tekstu autorstwa malarki Marii Baszkircew, który ukazał się w 1881 roku na łamach gazety „Obywatelka" we Francji. Baszkircew domagała się dostępu kobiet do państwowych uczelni artystycznych.

 

Ile właściwie było wielkich artystek?!
porcelana zdobiona kalką ceramiczną, ready made + interwencja autorska, wys. 10×11× 9 cm, 2021

 

Miska należąca do Janiny Reichert-Toth,  jednej z pierwszych studentek krakowskiej ASP
fotografia w złotej ramce, 24,5×33,5 cm, 2021

Miskę widoczną na zdjęciu otrzymałam od ciotecznej wnuczki rzeźbiarki Janiny Reichert-Toth Karoliny Grodziskiej. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności uległa ona zniszczeniu. Nie został po niej ślad – podobnie jak po wielu kobietach-artystkach.

 

Duch
obiekt, ceramika, spalony papier, lewitator, tkanina, 132 × 24 × 24 cm, 2020

Duch to wspomnienie po nieistniejącej już misce należącej do rzeźbiarki Janiny Reichert-Toth, jednej z pierwszych studentek krakowskiej ASP.
W misce znajduje się ta sama co na wideo Come back kartka z książki mojego autorstwa Zofia Baltarowicz-Dzilińska. Pierwsza studentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ze zdjęciem indeksu Zofii  Baltarowicz-Dzielińskiej. Obydwie kobiety studiowały równolegle w pracowni Konstantego Laszczki, a potem mieszkały niedaleko siebie we Lwowie.

Come back

wideo 1’32’’, 2020

Indeks widoczny na wideo należał do Zofii Baltarowicz-Dzielińskiej, która jako pierwsza kobieta studiowała w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Została przyjęta nieoficjalnie jako wolna słuchaczka w 1917 roku. Studia kobiet w tym czasie były zabronione, w związku z tym jej obecność nie została odnotowana w uczelnianych archiwach. W tym samym czasie, na tej samej uczelni, studiowało 80 mężczyzn. Po trzech latach, w 1920 roku, Baltarowicz-Dzielińska przerwała naukę. Wróciła na studia dopiero w roku 1946, aby otrzymać świadectwo ukończenia akademii. Wtedy, jako 52-letnia kobieta, dostała też indeks studencki. Odnotowano w nim także jej wcześniejsze studia w latach 1917-1920.

Za jej życia pamiętano o tym, że była pierwszą studentką, sama zresztą o tym przypominała. Potem przywoływała ten fakt jej córka, również rzeźbiarka, Danuta Dzielińska. Po ich śmierci historia została zapomniana. Dopiero teraz, kiedy świadomie kultywujemy herstorię, pamięć o Zofii jako pierwszej kobiecie studiującej na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych wraca na nowo.

teksty i opisy dzieł: Iwona Demko
tekst kuratorski: Magdalena Ujma
zdjęcia: love idaa

Udostępnij:

Powiązani twórcy

Iwona Demko
Artystka wizualna, absolwentka ASP w Krakowie, kuratorka wystaw feministycznych. Przez wiele lat zajmowała się afirmacją kobiecej seksualności i narządów płciowych.  Od 2016 roku jedną z jej aktywności jest empatia herstoryczna, oparta na badaniach archiwalnych.

Powiązane artykuły