art
08/2022

Tomasz Westrych Moje rzeźby często są na bardzo wąskiej linii oddzielającej metaforę materiału do złudzenia przypominającej właściwą wagę.

 

Ukończyłeś studia na Wydziale Rzeźby krakowskiej ASP. Co było wcześniej? Jakie były początki Twojego obcowania ze sztuką? Skąd decyzja, że taka będzie Twoja droga życiowa?

Tak…studia ukończyłem dyplomem na krakowskiej ASP, na Wydziale Rzeźby w roku 1996, a wcześniej, jak chyba większość kolegów…niedoszłych adeptów ASP, byłem związany z edukacją w średniej szkole, i jak to się wśród nas mówiło -plastykiem. 
Właśnie w Liceum Plastycznym, podejmowałem pierwsze myśli, by wejść w zażyłość się z czymś… czego jeszcze nie do końca byłem świadomym. Dzięki jednak odpowiednim pedagogom, których wspominam bardzo ciepło…zetknąłem się z barwnym życiem, z przekazywaną od Nich pasją, która powoli wciągała mnie w kierunku sztuki. Zajęcia na podstawowych przedmiotach, dzięki wspomnianym postaciom, pozwalała mi odkrywać na swojej drodze, koedukacje widzenia własnego świata z interpretacją studyjnych wyzwań. 

Wtedy dotykałem wszystkiego po trochę…nie będąc świadomym co jest moim ulubionym środkiem wyrazu. Szerokie widzenie, nie zamykanie się we własnej skorupie w młodym wieku, kształtowało mnie profilowo w głębokim pojęciu rozumienia plastyki. Wsparciem był przedmiot kierunkowy, który wymagał ode mnie dyscypliny i wiedzy, którą uczyłem się na blachę dostając oceny.

 

A jak doszło do tego, że wybrałeś rzeźbę?

To nie było tak jednoznaczne, z tą decyzją długo się nosiłem w sobie… zbyt dużo mi się podobało, by zrezygnować np. z rysowania czy malowania obrazów. Rzeźba jako przedmiot w szkole, była dla mnie wspomaganiem przedmiotu kierunkowego, którym była metaloplastyka. Doświadczenia na kuźni, prawdopodobnie później pomogły mi podjąć decyzję, że przeważa u mnie chęć kształtowania konkretu przestrzennego, obiektów reagujących na kontekst obszaru w którym powstaje dana forma. Wcześniej jednak zmieniłem liceum i trafiłem z rzeszowskiego plastyka do jarosławskiego. Tu był jeszcze inny odcień studiowania natury, przeważały zagadnienia graficzne, życie moje i wyobrażenia zaprzątały sprawy konstrukcji litery i jej właściwie użyty w wyrazie charakter kroju. Odręczny rysunek czy szkic nabrał jeszcze mocniejszego znaczenia, a projekt graficzny plakatu i dobranie odpowiedniego fontu na długo myślę, prawdę mówiąc do dzisiaj- ma bardzo duże dla mnie znaczenie. 
Ale wracając do Twojego pytania, dlaczego rzeźba i jej wybór?. Można to porównać do być lub nie być? W tamtym czasie, po zdanej maturze należało się szybko zdecydować co dalej? Inaczej groziło mi pójście do wojska na obowiązkową służbę. To nie jedyny powód… lecz chyba dla młodego człowieka bardzo ważny. Kalkulowaliśmy, jak dostać się na studia, by egzamin nam się powiódł, a rezultat tych zmagań był satysfakcjonujący. Na Wydział Rzeźby, zawsze zdawało mniej kandydatów, w związku z tym podjąłem decyzję by ukonkretnić moje działania plastyczne i przyporządkować teczkę właśnie tylko i wyłącznie rzeźbie. Po drodze oczywiście, nie było tak łatwo…Może jest to czas, na inną opowieść, niemniej za drugim razem dostałem się i byłem bardzo szczęśliwy.

 

Krótko po studiach stanąłeś do konkursu na stanowisko asystenta w Pracowni Rzeźby na Wydziale Architektury Wnętrz. Czy było to środowisko Ci znane, czy też może wszedłeś na nieznany Ci dotąd teren?

To prawda…zaraz po studiach wziąłem udział w konkursie na stanowisko asystenta w I Pracowni Rzeźby w Katedrze Przedmiotów Ogólnoplastycznych ( nie pamiętam już dokładnej nazwy ), obecnie od wielu lat występuje pod nazwą Katedra Sztuki. Jako świeżo upieczony rzeźbiarz, już podczas studiów imałem się różnych zajęć, poznając warsztat nie tylko rzeźbiarza ale również warsztat technik konserwatorskich, które  wykorzystywałem w pracy zarobkowej przy restauracji dzieł sztuki. Właśnie pracując w konserwacji, w innym  województwie, znajomi poinformowali mnie o otwartym konkursie. Jak się okazało, mając niewiele czasu i pięć przesiadek…zdążyłem przyjechać z prowincji na umówioną wcześniej rozmowę kwalifikacyjną…i jak się potem dowiedziałem w ostatnim terminie. 
Dostałem się, ale ostateczną decyzję podjęła Rada Wydziału WAW na wniosek kierownika prof. Stanisława Hrynia…cóż moje odczucia po ogłoszonych wynikach mógłbym określić jednym zdaniem:  byłem wręcz pijany ze szczęścia… ale jeśli pytasz o znajomość - to środowiska kompletnie nie znałem. Może prócz paru osób z którymi studiowałem, jeździłem na wspólnie organizowane plenery, czy w końcu bale poszczególnych wydziałów, zwane wkupinami  pierwszoroczniaków.
Tak… to był kompletnie dla mnie nieznany obszar dydaktyki, jeśli myślimy o WAW… jednak powoli zdobywałem doświadczenie w pracowni kształcącej i wspomagającej realizację rzeźby dla celów przyszłych projektantów. Nie chcę by zabrzmiało to kokieteryjnie…ale cokolwiek robię, wchodzę całym sobą, nawet kosztem prywatności, by osiągnąć właściwy i przekonywujący rezultat.

 

Sama rzeźba to dziedzina bogata w techniki związanie z wybranym tworzywem. Które z nich były Twoimi ulubionymi, stanowiły Twój wybór?

To dobre pytanie i jak zwykle… :) nie podsuwasz mi łatwej odpowiedzi, wymaga ode mnie rozwinięcia. Znamy się nie od dzisiejszej  rozmowy, to czas o wiele dłuższy,  rozpoczynający się kiedy również i Ty spotykałeś jako student na swojej drodze osoby i odwiedzałeś ich w pracowniach przy pracy.
Tak było i ze mną. Materiały / tworzywa rzeźbiarskie, ich znajomość, zdobywa się całe życie a i tego może być za mało. Podczas studiów miałem do wyboru pracownie technologii: kamienia, drewna, brązu czy ceramiki. Korzystałem z tej możliwości, ale z perspektywy czasu widzę, że po dyplomie, prowadzimy własne studia i poszerzamy własną wiedzę i umiejętności. 

Doświadczając…możemy wybrać lub odrzucić to co nam najlepiej odpowiada. A realizacja jest najlepszym nauczycielem. Gdy w kamieniu czy w drewnie, podczas pracy konserwatorskiej, mogłem prowadzić prace renowacyjne, dostrzegłem nie tylko możliwości ale i ograniczenia. To ciężka praca, która w tym wymiarze nie miała nic wspólnego z wyborem, to była konieczność i by nie była znielubiona, jak to mawiał o swojej pracy pisarskiej- Wiesław Myśliwski…należy znaleźć inny wymiar własnej satysfakcji. 
Jeszcze od czasów średniej szkoły, wychowywałem się na opowieściach historyków sztuki, opisach czytanych w albumach, czy czarno-białej fotografii o malarstwie, rysunku czy rzeźbie. 

Moją uwagę przykuły niekompletne, ponieważ przekrojowe broszury z wystawy Adolfa Ryszki. W szkolnej bibliotece, nie były to albumy, tylko jak widokówki – sygnały z dalekiej Polski, ze świata kompletnie wyimaginowanego. Był to komunikat z zapadającą w moją pamięć – treścią o syntetycznej formie owalu i kwadratu plakiety. W dużo późniejszym okresie, gdy wyszukiwarka w komputerze mogła zdziałać cuda…dobyłem kompletną biografię, wspomnianego rzeźbiarza. Posiadając na drodze twórczej, wartościowy punkt odniesienia, mogłem budować swoje wyzwanie. Dlatego, po tak przydługim wstępie… powiem Ci, że najlepiej było mi po drodze z pracą odlaną w brązie. 
Zacząłem realizować plakiety, medale o statusie kameralnej wypowiedzi, ale swoim zasięgiem kształtowaną z zamiarem brzmienia jak orkiestra. Stąd moja praca zawsze stara się być realizowana w serii przedstawień…takiej grupie w której znajdują się prace dla mnie wyjątkowe i takie które stanowią wartość tła, dla całej kompozycji.

Padło pytanie o techniki, bo wiem z dobrze poinformowanych źródeł :), że jesteś autorem swojej, opracowanej na własny użytek techniki, czy wręcz technologii. Czy możesz przybliżyć nam na czym ona polega i na jakich materiałach się opiera?

No widzisz…w kolejnym Twoim pytaniu, powinienem rozwinąć wypowiedź, przy której się zatrzymałem w poprzedniej części…  
Wrócę do serii prac o różnej tematyce, realizowanych w reliefie o formacie w średnicy nie przekraczającej 23 cm. (oczywiście są wśród nich również inne formaty np. kwadrat ). Pracowałem tradycyjnie w glinie i utrwalałem w negatywie gipsowym. Po dłuższym okresie zatrzymałem się i z trwogą spostrzegłem, że gdyby mi przyszło pozytywy tych prac odlać w brązie…nie wiem, czy z powodów finansowych byłbym w stanie znaleźć patrona mych zamiarów. Nie mogło mnie to jednak powstrzymać od dalszych poszukiwań twórczych, więc pracowałem dalej. Równolegle zacząłem zaspokajać swoją ciekawość pierwszych prac, ponieważ minął czas, a pamięć nie pomogła mi odtworzyć moich rezultatów modelowania. Nie wiem i nie chcę autorytarnie stwierdzić, czy to technika, czy technologia, różnica jest w w zależności od rozwiązań formalnych; wynikających z kształtu przyszłej pracy, przyjmując małe różnice w technologii.  
:) …nie przedłużając wprowadzenia, próbuję wykorzystać papier pod różną postacią, jako tworzywo, które mogę w różny sposób użyć, jako materiał do modelowania. W pierwszych próbach, pojedyncze formatki papieru o różnej grubości laminowałem/prasowałem/ubijałem dużym pędzlem, bezpośrednio w formie suchego negatywu gipsowego. Warstwa do warstwy, tworzyła grubość jaką mogłem pozostawić do całkowitego wyschnięcia. Natomiast masa papierowa, którą wykładam w negatywie gipsowym lub kształtuję bezpośrednio na przygotowanym kopycie, jest mieszanką różnych tekstur papieru, tworząc jednolitą pulpę papierową. Musi być ona odpowiednio długo moczona w wodzie, która zmiękcza kawałki podartego papieru, dlatego mogę potem mechanicznie zmielić poszczególne gradacje papieru uzyskując masę. Gdy papiery są dodatkowo o różnej  kolorystyce, po rozdrobnieniu…mogę zabarwić je w masie pigmentem naturalnym w proszku. W moich próbach technologicznych, nieco odbiegających od tradycyjnego czerpania papieru z celulozy (roślin włóknistych), musiałem dla własnych celów konstrukcyjnych dodać spoinę składającą się z roztworu żywicy polioctanu winylu i wody. Chyba…się w tym miejscu zatrzymam,  w tym momencie nawet nie chodzi o podanie szczegółowej receptury.

 

Skąd pomysł na takie działanie? Czy był to po prostu „strzał” i decyzja, że tak teraz będę działać, czy też jest to coś, co stanowiło efekt długotrwałej pracy, badań eksperymentów?

Mogę potwierdzić odpowiadając, na część Twojego pytania, że obecnie… to efekt poszukiwań technologicznych na różnych poziomach i z różnymi efektami, przecież nie wszystko co robimy na swojej drodze twórczej, możemy uznać za osobisty sukces. Niemniej poszukiwania rozwiązań, na które jestem wciąż otwarty… trwały ponad 15 lat. To efekt długotrwałych badań nie tylko samego tworzywa, cech konstrukcyjnych w którym docelowo realizuje rzeźby, to również zmiana w czasie i reakcja na to jak przeprowadzić narrację w kompozycji pracy. Wiedząc jakiego materiału używam…inaczej podchodzę do realizacji i zastanawiam się albo nad laminowaniem poszczególnych warstw lub w innym przypadku używam masy papierowej.

 


Co leżało u podstaw decyzji o wyborze takiej właśnie techniki własnej, w dodatku tak nietypowej dla rzeźby, kojarzącej się przecież powszechnie raczej z czymś „konkretnym”, ciężkim (kamień, drewno, odlewy z brązu)?

Wiesz, zaplecze pracowni rzeźbiarskiej jest o wiele ważniejsze niż przestrzeń powstawania pracy. Tu jest potrzebna duża powierzchnia do przechowywania materiałów, które nie zawsze używasz w danej chwili. I gdy myślimy o tradycyjnym warsztacie pracy np. w kamieniu…czy drewnie, to musiałem coś postanowić, nie mając takich warunków, by pracować w tradycyjnie pojmowanym materiale dla rzeźbiarzy. Na decyzję jeszcze…składa się wiele spraw, przeżyć i doświadczeń, myślę, że istotnym czynnikiem jest to by przez swoje życie kroczyć z bagażem, który został przemyślany i uświadomiony, bez refleksji do doświadczeń lepiej nie podchodzić  i nie uprawiać zawodu twórcy. A jak pewnie również się ze mną zgodzisz, od nas wymaga się przełamywania stereotypowego myślenia materiałem i tworzywem w sztuce.

Sam pamiętam swój pierwszy kontakt z obiektami Twojego autorstwa i zaskoczenie płynące z odbioru wizualnego w konfrontacji z ich wagą. Z jakimi reakcjami spotykasz się przy odbiorze Twoich dzieł w tym właśnie kontekście. 

Tak…pierwszy kontakt :) …to bywało czasem zabawne, szczególnie od osób które wszystko wiedziało o życiu i twórczości i chciały się wykazać znajomością tematu. Zawsze grzecznie wysłuchuję pytań, czy komentarzy…jestem do pewnych granic otwarty na to.
Lubię gdy faktycznie ktoś podejdzie blisko, dotknie materii rzeźby…pozwalam na to, 
…to przecież bardzo istotna gra z uczestnikami wystawy, bez dodatkowego doświadczenia zmysłowego, mogliby się właśnie czuć oszukani. Moje rzeźby często są na bardzo wąskiej linii oddzielającej metaforę materiału do złudzenia przypominającej właściwą wagę.


Rozmawiamy jak dotąd o materiale, a może powiesz co leży u podstaw Twojej twórczości? Co na nią wpływa? Co Cię inspiruje?

Jak wcześniej…wspominałem, mamy taki przywilej zbierania doświadczeń, selekcjonowania impresji z otoczenia, wręcz brania czegoś na słuch. Zawsze inspirowała mnie natura, świat nam   bliski z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że jesteśmy jego częścią. Od nas tylko zależy w miarę naszej wrażliwości jak na to patrzymy i syntetycznie wykorzystamy dla naszych potrzeb…potrzeb artystycznych. W takiej chwili przypominają mi się słowa Mieczysława Wejmana, malarza, grafika…którego słowa utkwiły mi w pamięci i sam już cytuję jako maksymę innym…otóż są takie trzy pojęcia nawzajem się uzupełniające i stojące na baczność, na straży pewnej postawy twórczej, jest to: intuicja, wiedza i doświadczenie.
Nie będę ich rozwijał, ktokolwiek sobie podstawi dane, własne przemyślenia, dojdzie do …przekonania, że w poszukiwaniach twórczych, zawsze człowiek osiągnie własną satysfakcję stosując świeżość obserwacji, czytanie ze zrozumieniem i pracę jako praktykę.


Zauważyłem, że nie rozstajesz się nigdy z notatnikiem, w którym często coś skrobiesz, który jest wypełniony Twoimi zapiskami splatającymi się ze szkicami. Czy uchylisz rąbka tajemnicy i powiesz coś i jego zawartości?

Zdarza się…że go nie mam i wtedy coś potrzebuję zanotować, czy narysować…dlatego gdy jest w torbie czy plecaku (nawet na środku Wisły), to czuję się pewniej :)
Oczywiście nieco żartuję, ale to pewien nawyk wypracowany jeszcze z plastyka…był pod pewnym względem w tamtym czasie przymusem, obecnie stał się przywilejem posiadania przy sobie zapisków, deklaracji…inspiracji z literatury, szkicu z natury, czy terminów życia codziennego. Czasami coś z niego skanuję i traktuję jako kopię elektroniczną dzieła 
Trochę ich jest…ale nie traktuję ich ambicjonalnie, jako ilustrację danego rocznika statystycznego, przecież często życie płynie…tak sobie, bez gimnastyki umysłowej.


Efektem pracy z materiałem, który wykorzystujesz w swojej twórczości było nawiązanie współpracy z Muzeum Papieru w Dusznikach Zdroju. Na czym ona polega?

Małe sprostowanie…to jest Muzeum Papiernictwa, ponieważ mamy tu do czynienia nie tylko z eksponatami o różnych formatach i różnymi funkcjami użytkowymi. Lecz również z powodu, że papier jest tam ciągle czerpany, nieprzerwanie od XVI wieku. Oprócz tego, jako placówka kulturalna…Muzeum objęło kuratelą duży dział dotyczący: sztuki papieru.
Ja… w 2016, próbowałem znaleźć miejsce ekspozycyjne, jak się okazało komunikacyjnie dość odległe od Krakowa…szkoda, ponieważ otwartość na współpracę Muzeum, mogła by być częstsza nie tylko z powodu prywatnych planów, lecz również warsztatów przeznaczonych o bezpośrednie uczestnictwo, korzystne w perspektywie dla studentów naszego wydziału. 
Jak wcześniej wspomniałem, czekałem dwa lata i w roku 2018…mój pokaz rzeźb z papieru pt. Signum Temporis…uświetnił obchody rocznicowe Muzeum. W owym czasie stałem się członkiem prestiżowego Międzynarodowego Stowarzyszenia Czerpalników i Artystów Papieru ( IAPMA – skrót angielskiej nazwy stowarzyszenia ) i zobaczyłem, że takich wariatów jest więcej …i to rozsianych po całym świecie. Obecnie dyrekcja Muzeum i kuratorka działu Sztuki Papieru, zaproponowali mi z organizowanie merytoryczne triennale, cyklu plenerów dla osób wchodzących w skład artystów parających się tworzeniem w papierze. Pierwsza edycja odbędzie się we wrześniu…a spotkanie artystyczne będzie się odbywało pt. Re-Medium. Terra/Ziemia.
Jeśli wszystko uda się zrealizować …jak wspólnie zakładamy, kolejne edycje będą poświęcone metaforze:  Air/Powietrze i Aqua / Woda…wtedy podsumowując, zaprezentujemy dorobek trzech plenerów organizując wystawę. To według organizatorów stanowić będzie podwaliny  Triennale. Wydamy katalog…będzie się działo… 

 

Wiem, że zarażasz swoimi fascynacjami materiałowymi także studentów. Jak na to reagują? Sądząc po pracach prezentowanych na wystawach Pracowni chyba pozytywnie?

Wiesz…to nie jest zarażenie, jak pytasz… tylko propozycja  nie do odrzucenia 
Staram się studentom pokazać formę pracy, której do tej pory nie znali, oczywiście można również stwierdzić, że odlewów gipsowych również nie znają. Większość studentów do nas przychodzących nie miała w edukacji średnio-szkolnej  zajęć z rzeźby, a i nasz profil egzaminów nie zawiera znajomości rzeźbiarskich, to raczej walory znajomości przestrzennych powiązanych ściśle z relacjami obiektu względem np. zwymiarowanej powierzchni. Tymi wszystkimi zaletami w edukacji, jest to, że większość studentów chce cos poznać nowego, staramy się  ( wraz z prof. Hryniem ), rozbudzić w nich pasję, nie przymus odpowiedzi na zadany temat. Jestem przekonany o tym że, się to udaje. Proces jest trudny, staramy się podpowiedzieć coś co jest wykładnią pomysłów poszczególnych studentów i naszych korekt. Do tego dochodzi możliwość użycia papieru, czy masy papierowej…a to jest dla studentów bezcennym odkrywaniem materiałowym, czy technologicznym.

 

Studia na Wydziale Architektury Wnętrz mają swój specyfikę. Czy zauważasz różnicę między studentami wydziału, z którego się wywodzisz w stosunku do studentów WAW?

Różnica, o której wspominasz, jest…ale zaciera się, ponieważ czasy się zmieniają, poziom na poszczególnych rocznikach studiów również faluje. Najważniejsze, że zawsze jest odpowiedź, nie należy tylko mówić o tym…że zaistniał problem do rozwiązania, ponieważ początkowe nastawienie i słowo określające coś co jest trudne do rozstrzygnięcia automatycznie hamuje entuzjazm. Należy zawsze znaleźć pozytywne rozwiązanie i jeśli myślimy o działaniu zadaniowym.. mamy większą szansę znalezienia drogi do celu.


A czy wieloletnia praca dydaktyczna na WAW miał wpływ także na Twoją twórczość?

Myślę, że tak…człowiek wsiąka w dydaktykę, angażuje się podpowiadając, czy udzielając korekt z pozycji starszego kolegi, który chce pomóc czy zaradzić młodym adeptom. Z pewnością myślę odmiennie po tylu latach pracy, na temat własnej pracy twórczej oraz pracy studenckiej, starając się przewidzieć rezultat zawczasu. To świat faktycznie przenikający się, pełen pozytywnych niespodzianek po dwóch stronach barykady.

 

 

 

…człowiek wsiąka w dydaktykę, angażuje się podpowiadając, czy udzielając korekt z pozycji starszego kolegi [...] 
To świat faktycznie przenikający się, pełen pozytywnych niespodzianek po dwóch stronach barykady.

Spełniasz się także jako kurator Galerii Sztuki Strefa - galerii Wydziału Architektury Wnętrz. To zupełnie inne doświadczenie, które jest Twoim kolejnym sukcesem. Czy zaczynając przewidywałeś, że wyjdzie coś tak ciekawego? Galeria ma wypełniony harmonogram wystaw - jaki jest klucz doboru zapraszanych artystów? W czym tkwi tajemnica jej popularności?

Dziękuję, że oceniasz działanie moje jako kuratora Galerii Sztuki Strefa WAW…jako sukces. Nie mnie to w taki sposób oceniać…czas pokaże i oceni wystawy i przygotowania do nich jako udane przedsięwzięcie wystawiennicze, czy problemowe. Powrócę tu do wcześniej cytowanych słów prof. Wejmana…trzeba się zawsze opierać na intuicji, na składniku wiedzy i doświadczenia, który pozwala wybrać autora z powodu…no właśnie :) osobistych preferencji estetycznych. W nich upatruję ogromną pomoc, by zaoferować i nakłonić autora do pokazania prac takich, które podobają się mnie (tu zawsze pada uzasadnienie) i z powodu zasadniczego…to Galeria Sztuki Strefa, która pełni rolę edukacyjną dla naszych i innych studentów. Wskazuje techniki i rozwiązania pracy, które mogą im naświetlić w przyszłości śmiałość własnych rozwiązań. Wydział Architektury Wnętrz, jest istotną częścią ASP w Krakowie i o działaniach czystej sztuki nasz student nie może zapomnieć, ma się w tym kierunku rozwijać…a działalność galerii ma to mu umożliwić. Naszym wspólnym językiem porozumiewania się jest rysunek odręczny, który stanowi autonomiczną część komunikacji w sztuce…projektowaniu, stąd często prośba do artystów, by zdradzali swoją artystyczną kuchnię powstania fragmentu czy całości dzieła, nie krępowali się pokazać coś na brudno. Temu służy prezentacja poboczna na monitorze, która towarzyszy i uzupełnia całość ekspozycji. Nie zawsze to jest proste…lecz z reguły to się udaje.
Za co jestem bardzo wdzięczny zaproszonym artystom. Sami również…po czasie dziękują, że dali się nakłonić do tak profilowanego pokazu swoich prac. Tu chciałbym zaznaczyć o pomocy i pracy koleżanki i kolegów, by wystawy w danym roczniku mogły mieć ten wymiar o jaki nam chodziło. Podsumowaniem będzie wydanie katalogu/rocznika…którym będziemy się mogli niedługo wspólnie cieszyć.

 

Opowiedz nam o Twoich ostatnich wystawach.

To nie jest łatwe dla mnie…ponieważ one się odbyły, czas zaciera wspomnienie i jedna wystawa przechodzi automatycznie w drugą… staram się nie pokazywać za każdym razem tych samych rzeźb. Ich zestaw zmieniam w zależności od wnętrza…staram się dostosować do przestrzeni i ewentualnej wymowy całej prezentacji. W pamięci utkwiła mi ze specjalnych powodów moja indywidualna wystawa w BWA w Rzeszowie, w 2021 roku. Nadałem jest tytuł OCCURSUM / SPOTKANIE, ponieważ była to możliwość zaprezentowania w bardzo dużej skali wystawy, pokazującej prace w celulozie, w masie papierowej barwionej w masie i terakocie, ta ostatnia  część to odsłona moich prac w glinie ceramicznej. Można wnioskować, że… odbył się pokaz retrospektywny. Faktycznie specjalnie na okoliczność spotkania ze znajomymi, których nie widziałem od 30 lat   
Niestety otwarcie nie odbyło się w sposób stacjonarny, ponieważ pandemia Covid-19 i obostrzenia z nią związane, zaostrzyły się ponownie i nie mogliśmy…spotkać. No cóż czasem tak bywa, nie możemy spełnić swoich celów z przyczyn niezależnych od nas. Na szczęście była bezpośrednia relacja w Internecie i wszyscy mogli ją sobie obejrzeć, a w dogodnym i późniejszym czasie…w czasie trwania wystawy pojedynczy widzowie mogli zobaczyć ją na żywo i odebrać katalog wystawy. 
Były również wcześniej inne wystawy… ale najczęściej myślimy o tych, które nas czekają, jako kolejne wyzwania.


Nad czym teraz pracujesz?:)

Trafiłeś w punkt tym pytaniem :), obecnie pracuję nad cyklami nowych tematycznie prac. Pierwszy dotyczy 15 prac reliefowych 40 x 40 cm pod wspólnym tytułem RESISTENTIA / OPÓR. Oczywiście są one ponumerowane i oprócz poszczególnych cyfr różnią się w swoim założeniu kompozycją na jeden temat. Wśród nich wybrałem do rozwiązania pracę o większej skali i wymiarze 91 x 91 cm, to zapewne preludium, by jeszcze podjąć próbę następnych rozwiązań w skali większej. 
Kolejnym cyklem…a raczej tryptykiem w skali przybliżonej do średnicy owalu  80 cm są prace pt. LAPIS ARBORES / KAMIENNE DRZEWA.
Ostatnią próbą i rozwiązaniem są kompozycje prac również na formacie 40 x 40 cm, poświęcone Boskiej Komedii Dantego, z części pt. Piekło. Nie mogę na razie określić liczby prac w tym cyklu…ale prawdopodobnie będzie ich 5.
…trudno się o tym pisze, ponieważ prace są kontynuowane i na pewno pojawią się na najbliżej projektowanej wystawie w Galerii w Przyziemiu, w Krakowie, a część będzie kończona na anonsowanym przeze mnie we wrześniu plenerze Re-Medium. Terra w Dusznikach Zdroju.
Trzymaj kciuki za powodzenie w realizacji :)


Życzę zatem dalszych owocnych działań i sukcesów. Dziękuję za rozmowę.

Nie dziękuję… by nie zapeszyć! :) 
Ale jestem Ci wdzięczny za rozmowę i możliwość przedstawienia swojej osoby, choćby w takim wymiarze, to często dla nas dużo znaczy! Dziękuję za rozmowę.

 

fotografia tytułowa: Montaż wystawy pt. OCCURSUM / SPOTKANIE w rzeszowskim BWA 2021

Udostępnij:

Powiązani twórcy

Tomasz Westrych
rocznik 1968, absolwent Wydziału Rzeźby ASP im. J. Matejki w Krakowie w roku 1996. Prowadzi zajęcia w I Pracowni Rzeźby w Katedrze Sztuk Pięknych na Wydziale Architektury Wnętrz. ASP im. J. Matejki w Krakowie. Przewód doktorski na Wydziale Rzeźby ASP Kraków w roku 2006.

Powiązane artykuły