Wojciech Kapela — dla mnie jedną z największych zalet tego całego “cyfrowego warsztatu” jest możliwość oderwania od miejsca, od umownej pracowni.
Od zawsze fascynujesz się nowymi mediami, Twój dyplom był pierwszym stworzonym z wielką wrażliwością dziełem zrealizowanym z użyciem technik komputerowych, a było to w czasach, kiedy wizualizacje były tworami jeszcze nieczęsto spotykanymi i do tego raczej „plastikowymi” w odbiorze... skąd zamiłowanie do takich narzędzi?
Studiowaliśmy w tym samym czasie, a Architektura Wnętrz, jak wszystkie na krakowskiej ASP, nie była dużym Wydziałem, więc pewno też pamiętasz jak różnorodną “menażerię” stanowiliśmy ;) Jednego interesowało malarstwo, drugiego projektowanie mebla, trzeciego architektura... Mnie absolutnie “trafiły” i pochłonęły możliwości jakie dawał komputer (co dziś oczywiście brzmi jak banał i oczywista oczywistość. Połączenie technik malarskich (w owym czasie dużo malowałem) z narzędziami do kreacji przestrzeni trójwymiarowej jakie dawało środowisko 3D... To było to!
Strasznie mnie pociągało tworzenie wirtualnych, trójwymiarowych światów, gdzie każdy aspekt, od formy po materiał, oświetlenie i finalną kompozycje był w pełni kontrolowalny i limitowany tylko moją inwencją, a nie np. budżetem projektu.
Kończąc studia wiedziałem dokładnie co chcę robić, co prawda nie miałem pojęcia kto mógłby za to płacić ;).
W jaki sposób nabywałeś wiedzę i umiejętności posługiwania się tak specjalistycznym oprogramowaniem? Podręczniki? Własna intuicja i eksperymenty? Miałem wrażenie, że byłeś w tym ponadprzeciętnie biegły od samego początku, bez fazy uczenia się.
Dokładnie tak jak mówisz intuicja i eksperymenty! Nie było tutoriali na każdy temat. Co więcej, aż samemu dziś trudno mi w to uwierzyć, nie było nawet Youtube'a ! ;) Co do biegłości, to dziękuje, ale pamiętaj, że spędzałem praktycznie każdą chwilę “odkrywając” terra incognita - jaką w ówczesnym czasie i w moim odczuciu była grafika komputerowa.
I od razu nasuwa się pytanie o ten indywidualny, autorski charakter efektów tych działań. Twoje prace trudno określić jako po prostu „wizki”, to niezwykle grafiki lub ruchome obrazy.
Dziękuję. Wiesz, to pytanie na które, nie potrafię odpowiedzieć i myślę, że mało który autor czy twórca potrafi ...
Dużo czasu poświęcam na każdy projekt, w czym nie pomaga fakt, że jestem autokratyczny.
Po za tym miałem szczęście trafić na “swoje” narzędzie w dobrym czasie -najdynamiczniejszego rozwoju szeroko rozumianego CGI (czyli cyfrowo wspomaganej kreacji obrazu).
Zwróć także uwagę, że nasze pokolenie odebrało praktycznie w całości “analogowe”, klasyczne wykształcenie plastyczne. Rysowaliśmy na kartce, nie na tablecie, malowaliśmy na płótnie a nie w Paincie, a zdjęcia wywoływaliśmy w ciemni a nie w Lightroomie, za to pracę zaczynaliśmy już w nowej, “cyfrowej rzeczywistości”. I z tego dysonansu często rodziły się fajne, niespodziewane pomysły i rozwiązania.
...nasze pokolenie odebrało praktycznie w całości “analogowe”, klasyczne wykształcenie plastyczne [...], za to pracę zaczynaliśmy już w nowej, “cyfrowej rzeczywistości”. I z tego dysonansu często rodziły się fajne, niespodziewane pomysły i rozwiązania.
Zaraz po statycznej wizualizacji pojawiło się zainteresowanie animacją?
Tak, w zasadzie od samego początku - możliwości animacji są integralną częścią praktycznie każdego oprogramowania do tworzenia grafiki 3D. Problem z animacją, w tych “pionierskich” czasach ;) polegał tylko na braku wystarczająco dobrego sprzętu i... potencjalnego klienta. Rynek internetowy dopiero się rodził a głównymi odbiorcami animacji były tylko duże stacje TV do których dostęp wydawał mi się niemożliwy.
Zawsze byłeś pierwszy gdy chodzi o nowinki?
Hmm? Czy jestem gadżeciarzem? ;) Wybiórczym. Ale tak. Jeżeli chodzi o dziedziny które mnie interesują lub które łączą się z pracą zawodową staram się być “na bieżąco”. No i na pewno nie oszczędzam na komputerach ;)
Jak wykorzystywałeś te umiejętności poza Akademią?
Działam już dosyć długo więc wykorzystywałem je chyba na wszelkie możliwe sposoby. Pierwszymi zleceniami po ukończeniu studiów były wizualizacje architektoniczne i grafika reklamowa ale “ciągnęło” mnie do video i animacji. I krok po kroku udawało mi się realizować coraz więcej zleceń z tego obszaru. Prowadziłem niewielkie firmy - zajmujące się najpierw postprodukcją, efektami video i animacją reklamową, potem tworzeniem contentu video dla stacji TV. To był bardzo intensywny i ciekawy zawodowo czas. Miałem z jednej strony okazję pracować ze świetnymi twórcami i pasjonatami animacji i efektów video, z drugiej, z największymi polskimi firmami medialnymi (TVN, RMF, Polsat) czy dynamicznie się wtedy rozwijającymi firmami informatycznymi takimi jak Comarch, Optimus czy Onet. Każda realizacja była wyzwaniem i zawodową przygodą.
Obok stricte komercyjnych działań, które nawiasem mówiąc, były dla mnie najlepszą szkołą warsztatu, równolegle coraz większy obszar zajmowała współpraca z instytucjami kultury. Realizowałem filmy edukacyjne i promocyjne, prezentacje i instalacje multimedialne, m. innymi oprawę videograficzną dużych widowisk plenerowych takich jak Krakowskie Wianki, festiwali Sacrum Profanum czy Misteria Paschalia oraz multimediów do wystaw (w Muzeum Narodowym, Archeologicznym czy Miasta Krakowa).
W pewnym momencie Twoje działania zmieniły skalę - zająłeś się mappingiem - jak do tego doszło?
Znowu dzięki Wydziałowi, na warsztatach Patch organizowanych przez Magdę Pińczyńską, zobaczyłem efekty projektów mappingowych zaproszonych artystów z Węgier i Niemiec. I trochę tak jakbym odkrył brakujący element którego podświadomie szukałem...
Umownie mówiąc dziedzina, w której działałem - tzw. motion graphics, związana była nierozerwalnie z płaszczyzną ekranu (telefonu, telewizora, ekranu projektora, itp). Czyli niezależnie czy podczas realizacji używałem technik 3D to końcowy efekt zawsze był płaski, dwuwymiarowy. Tymczasem mapping otwiera przed obrazem video trzeci wymiar. Pozwala zaanektować całą przestrzeń czy bryłę architektoniczną, wykorzystując ją do kreacji jedynego w swoim rodzaju spektaklu światła i dźwięku. A jeżeli dodamy do tego 4 wymiar, czyli czas to widz doświadcza pełnej immersji!
Pamiętam jak kiedyś zadzwoniłem do Ciebie z prośbą o pomoc w ustawieniach eksportu filmu. Byłeś wtedy na jakiejś ambonie w głuszy, polując z aparatem na łosie. Powiedziałeś: poczekaj, tylko odpalę laptopa... Albo coś z podwórka Akademii - Wojo z laptopem na kolanach to widok standardowy. Czy faktycznie nie rozstajesz się ze sprzętem wykorzystując każdą chwilę na pracę, czy akurat tak trafiam?
Rzeczywiście pamiętam Twój telefon gdy siedziałem gdzieś “w krzakach” na Biebrzańskich bagnach, a Ty akurat robiłeś film na targi w Mediolanie czy Dubaju:) Nie ukrywam, że dla mnie jedną z największych zalet tego całego “cyfrowego warsztatu” jest możliwość oderwania od miejsca, od umownej pracowni. Możemy pracować dosłownie gdziekolwiek (no z zastrzeżeniem, że damy radę wynieść tam 2kg laptopa i dużego powerbanka ;). A na poważnie, to lubię swoją pracę i pracuje w najróżniejszych porach i okolicznościach. Jeżeli może być to polana w Beskidzie Niskim lub zakole Narwi to czemu nie!
Wracając do tych łosi - fotografia to Twoja kolejna pasja, odskocznia czy pretekst do ciągłych wypraw w poszukiwaniu ciekawych tematów i jak najlepszych ujęć?
Fotografowałem (chyba podobnie jak Ty (?)) w zasadzie od zawsze. Czy to dla przyjemności czy semi-profesjonalnie przy okazji realizacji różnych projektów. Natomiast od kilku lat “wpadłem” w fotografię przyrodniczą. I trafiłeś w punkt - to przede wszystkim pretekst do poznania, zobaczenia miejsc do których ciężko trafić przypadkowo. Z dala od ruchu turystycznego, praktycznie nie tkniętych ludzką ingerencją.
Fotografujesz głównie przyrodę...
Sam nie potrafię tego wytłumaczyć. Z jednej strony moja praca ale również i (z braku lepszego słowa) pasja wymaga działania w oparciu o wysoką technologię i ja naprawdę to lubię. Masę wolnego czasu poświęcam na rozkminianie nowych funkcji oprogramowania czy działania sprzętu. Z drugiej strony przyroda. Nie wiem czy to się łączy, uzupełnia czy zaprzecza:). Fotografując naturę szukam świata nie przekształconego przez działalność człowieka (o ile to możliwe oczywiście w dzisiejszym świecie). Więc może jest to takie odwieczne przecież poszukiwanie “pra-inspiracji” ?
Jesteś cierpliwy czy wprost przeciwnie? Wielogodzinne siedzenie i czekanie aż pojawi się bohater ujęcia chyba wymaga cierpliwości i opanowania?
Z tym siedzeniem to nie do końca tak, ja po prostu dużo chodzę i raczej “chłonę” okolicę niż się “zasadzam” na zwierzynę ;) Po za tym, wierz mi gdy w tych rzadkich momentach kiedy uda się podejść ryczącego jelenia czy wspomnianego już, a potrafiącego ważyć kilkaset kg łosia masz tyle adrenaliny, że możesz stać nie oddychając parędziesiąt minut ;)
Gdybyś miał jutro dokonać selekcji prac na wystawę indywidualną, co byś najchętniej zaprezentował?
Mam problem z wartościowaniem tego co robię i wybór raczej byłby związany z tym, co w danym czasie mnie najbardziej pochłania i czym się zajmuję. W ciągu roku prawdopodobnie wybrałbym realizacje zawodowe, np. działania video związane ze spektaklami teatralnymi. Ale ponieważ rozmawiamy w wakacje to wybór padłby na grafiki i fotografie, którym poświęcam się w tzw. “wolnym czasie” ;)
Liczę na realizację takiego planu. Dziękuję za rozmowę :)
Również dziękuję :) i trzymam kciuki za LOVE IDAA ! :)